Mariusz Świerk: Zarażaj radością
"...więcej jestem w stanie dać najmłodszym..."
W Spale podczas szkolenia trenerów Siatkarskich Ośrodków Szkolnych zajęcia z Organizacji Grupy poprowadził trener koszykówki – Mariusz Świerk. Szkoleniowiec oprócz tego, że podzielił się z kursantami ogromną wiedzą zaraził również pozytywną energią i zdołał wszystkich jeszcze bardziej zmotywować do pracy z młodzieżą.
Mariusz Świerk trenerem koszykówki jest od ponad 15 lat. Przygodę z tym sportem rozpoczął w Sokołowie Podlaskim. Później pracował w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Warszawie i kilka lat w Wołominie. Podczas swojej kariery trenerskiej prowadził zespoły we wszystkich kategoriach wiekowych. Pracował również z reprezentacją Polski U-16 i U-18. Mariusz Świerk prowadził także seniorskie zespoły ligowe, ale jak sam mówi „krótko gdyż stwierdziłem, że więcej jestem w stanie dać najmłodszym”. Obecnie wrócił do Sokołowa Podlaskiego, gdzie prowadzi zespół dziewcząt. W ubiegłym roku przebywał na stażu w Stanach Zjednoczonych, podczas którego odwiedził wszystkie szczeble szkolenia, począwszy od szkółek dla najmłodszym, poprzez drużyny uniwersyteckie, a kończąc na zespołach NBA.
Czego przede wszystkim nauczyłeś się podczas tego stażu?
Skorzystałem bardzo dużo! Cały pobyt w USA spędziłem na halach. Przypatrywałem się pracy z dziećmi, młodzieżą, na uniwersytetach i w klubach NBA. Dzieliłem się z trenerami swoimi spostrzeżeniami i wiedzą. Nauczyłem się bardzo wiele jeśli chodzi o prowadzenie treningu ale też zobaczyłem jak można fajnie motywować zawodników, jak patrzeć z innej perspektywy na problem. Nie niszczyć sportowca tylko właśnie do odbudowywać. To jest mój największy kapitał jaki tam osiągnąłem.
Praca nad psychiką zawodników jest bardzo istotną częścią treningu, jednak w Polsce często jest pomijana.
Zgadza się. Typowo amerykańskie podejście to skupianie się na plusach, a nie na minusach. Chodzi o to żeby starać się wyłapywać u zawodnika pozytywy a nie negatywy. Oczywiście te drugie też trzeba ukazywać i nad nimi pracować, ale przeważać mają pozytywy. Wszystkie rozmowy i sposób podejścia do problemów bardzo mi się spodobały. Musimy też wiedzieć kiedy należy rozmawiać z zawodnikiem. Staramy się nie kłócić i negocjować podczas treningu bo nie ma na to czasu. Rozmawiamy i rozwiązujemy problemy po treningu, indywidualnie. Musimy też właśnie wiedzieć kiedy rozmawiać i co powiedzieć indywidualnie, a kiedy i co przy drużynie.
Kiedy zrozumiałeś, że praca nad mentalnością jest tak samo ważna jak trening sportowy?
Wydaje mi się, że od zawsze w mniejszym lub większym stopniu starałem się pracować również nad tym aspektem. We mnie jest dusza artysty, pedagoga. Potrafię przyciągać do siebie dzieci i osiągać z nimi naprawdę dobre wyniki. I właśnie nie tylko te sportowe ale również wychowawcze. Stają się oddane treningom, a dodatkowo rosną na bardzo fajnych ludzi. Kilka lat temu do Polski przyjechał trener, który odnosił wielkie sukcesy w baseballu. Na palcach miał cztery pierścienie. Zdobywał mistrzostwa USA. W Polsce prowadził właśnie warsztaty mentalne. Polski Związek Koszykówki zaproponował mi żebym wziął w nich udział. Po trzech godzinach wykładu mówię do niego, że mam wrażenie, że 80% rzeczy, o których on wspomniał ja również stosuje. Odpowiedział: „Aby być dobrym trenerem trzeba się urodzić ze zdolnością bycia menadżerem, psychologiem i ty to masz, a inni muszę się tego nauczyć. Jednak nie wszyscy dadzą radę.” Ja właśnie jeszcze w USA szlifowałem swoje zachowania, poprawiałem niedoskonałości i pracuje z dziećmi właśnie na wzór amerykański. Każdy trener powinien wiedzieć, że wiedzy trzeba cały czas poszukiwać.
Podczas wykładów powiedziałeś, że zawodników trzeba często chwalić, co teraz poparłeś wspominając o amerykańskiej metodzie wyłapywania u sportowców pozytywów. Ja jednak na wielu wykładach słyszałam, że trenerzy właśnie chwalić nie powinni. Jak to jest?
A co człowieka bardziej motywuje? Nagroda czy kara? Powinniśmy stworzyć system nagród. Kary oczywiście też muszą być, w postaci dodatkowych ćwiczeń czy reprymendy słownej. Jednak musimy się starać żeby nie było za dużo tych negatywnych informacji, bo wtedy dołujemy tych graczy. Oni zaczynają myśleć, że są słabi i do niczego się nie nadają. Na treningach są zdołowani a na meczach zestresowani i w konsekwencji nie dają nam tego co mogą dać. I to na pewno ich nie rozwija i niekorzystnie wpływa na cały zespół. Dla mnie młody zawodnik jest jak kwiat, o który trzeba dbać. Musimy go podlewać, ale nie za dużo. Nie można przecukrzyć ani przesłodzić. Jednak trzeba pamiętać, że pochwała jest na pierwszym miejscu.
I musimy pamiętać, że to trener jest tą osobą, z której zawodnicy biorą przykład. Jak on powinien się zachowywać?
Trener powinien być wzorem dla swoich wychowanków, przykładem zakręconego pedagoga, człowiekiem wyrozumiałym, przyjaznym i wesołym. Musimy pokazywać jak najwięcej emocji pozytywnych i wtedy zarażamy młodzież swoją radością. Pamiętajmy, że nasz smutek będzie niósł tylko nostalgię i rozczarowanie. Jeżeli spełnimy wszystkie te warunki to szkolenie będzie dla nas przyjemne, a przede wszystkim efektywne.
Jak się na Ciebie patrzy i słucha to rzeczywiście człowiek od razu ma uśmiech na twarzy i więcej chęci do pracy. Jednak nie wierzę, że tą energię i optymizm potrafisz utrzymać cały czas. Nie masz czasami chwil zwątpienia i chęci porzucenia koszykówki?
Jasne. Każdy ma takie momenty. Jestem tylko człowiekiem. Jak każdy mam swoje zalety ale również i wady. Przychodzą czasami takie trudne chwile, ale staram się być odpowiedzialny. Obiecałem coś tej grupie i razem mamy osiągnąć założony cel. Zawsze w tych trudnych momentach patrzę na nie i zadaję sobie pytanie czy całe życie spędzę przy koszykówce. Myślę, że tak.
Rozmawiała Karolina Szewczyk